czwartek, 30 sierpnia 2007

Uczestnicy wyprawy - Radek Dumania


Ur. 28-06-1982 Warszawa

Wyprawy: Litwa, Łotwa, Estonia – 1200 km (2003); Słowacja, Austria – 1300 km (2004); Wielka Brytania, Szkocja – 700 km (2005)
Maksymalny dystans przejechany jednego dnia – 260 km
Naczelny dokumentalista wyprawy, kamera i pióro.
Pracuje jako analityk danych i researcher. Studiuje socjologię.

Swoją przygodę z rowerami rozpoczęliśmy tuż po zakończeniu szkoły średniej w roku 2001. Wybraliśmy sie wtedy wspólnie z Grzegorzem na Mazury. Mimo że jeszcze nie dysponowaliśmy żadnym "fachowym" sprzętem wycieczkę uznaliśmy za udaną. Potem zacząłem jeździć dalej i więcej. Była Estonia i kraje nadbałtyckie gdzie padł nasz pierwszy rekord (230 km przejechane w ciągu jednego dnia) Widzieliśmy jezioro Pejpus, estońskie białe noce, poznaliśmy polskich dominikanów pracujących w Talinie (2003 rok) Była Austria z przejazdem przez całą Polskę i Słowację, słowackie osiedla blokowisk na stokach gór, bratysławski tunel tramwajowy wydrążony w skale, ścieżki rowerowe nad brzegiem Dunaju (2004). Z mniejszych wypraw godną wymienienia jest wycieczka na Białoruś, skąd jednak rychło przepędził duch komunizmu i białoruscy pogranicznicy (maj 2003) Przejechaliśmy wtedy przez malowniczą dolinę Biebrzy. W 2005 roku udało nam się również przejechać rowerem Szkocję i środkową Anglię (2005), obejrzeć wrzosowiska, zobaczyć pierwszy raz w życiu Ocean z brzegów północno – zachodniej Szkocji, poczuć nieuroki angielsko- szkockiej pogody Rower stał się określeniem naszej wartości. Czymś co definiuje człowieka, nadaje sens jego istnieniu. Zaczęliśmy pokazywać się innym jako uświadomieni rowerzyści, niezależnie od oporu jaki był. Był to trochę taki ostracyzm, odrzucenie przez kolegów, znajomych. Ale wiedziałem że roweru nie mogę odrzucić, nie mogę przestać robić to co lubię. I to był wtedy mój sens, mój absolut. Wsiąść na rower i pojechać. Aby jechać, cel był nieważny. Wszystko jedno gdzie, aby jechać i czuć drogę. Ta bliskość natury, szum asfaltu pod kołami, starcia z aroganckimi kierowcami - to było to!

Brak komentarzy: