środa, 26 września 2007

Nocny wpis

Jest 0.35 w nocy. Siedzę w Action Bent i ściągam nagrania z kamery. Wypożyczylismy "poziomki" pod pretekstem nagrania czegoś w rodzaju filmu reklamowego i teraz trzeba się z tego rozliczyć. Randy, właściciel firmy wyjeżdża jutro rano na targi rowerowe do Las Vegas, więc nie mam za dużo czasu. Nie wiem nawet czy uda się kupić od niego te rowery. A bardzo chciałbym resztę trasy przejechać na poziomie ;-)

Ostatnie dwa dni spędziliśmy w Olympic National Forest. Piękne miejsce. Z jednej strony przypomina nasze Podhale, a z drugiej miasto takie jak Port Angeles (to port oceaniczny). Dalej na zachód prowadzi droga do Hoh Rain Forest, jednego z piękniejszych miejsc North West Washington. Niestety, nie było mi dane zobaczyć lasów deszczowych, które wzięły we władanie deszcz i mgła.
Mgły (a nawet burze) zawisły także nad naszym teamem. Konflikty, które od pewnego czasu trawią naszą ekipę, osiągnęły masę krytyczną. Tak więc pozostawiam Grzechowi opowieść o przepięknej krainie Olympic National Park.


Sequiem to bardzo szczególna miejscowość na naszej drodze. Dzięki unikalnemu położeniu znajduje się w strefie bardzo niewielkich opadów. Takie zjawisko to cień opadowy. Góry zatrzymują ciężkie deszczowe chmury, przepuszczając ciepłe i suche powietrze.



radklifus

Brak komentarzy: