czwartek, 11 października 2007
Dwa dni w Portland
Nie chcieliśmy wcale spędzać tu aż tyle czasu. Mamy przecież spore opóźnienie, Agata musi zdążyć na swój samolot, ja na uczelnię. Niestety, miasto oznacza: możliwosc skorzystania z internetu, zrobienie rozliczeń finansowych (zrezygnowaliśmy ze wspólnego budżetu), no i duużo hamburgerów.
W Lloyd Center zrobiliśmy koszulki z nadrukami Demartu i ActionBent. Trafiłem też na nie lada gratkę - buty New Balance za 15 dolców. Długo się nie namyślałem i zakupiłem. Ciekawe jak długo przetrzymają.
Portland to miasto żulerii. Kręci się tutaj naprawdę niesamowicie dużo bezdomnych - okupują McDonaldy, biblioteki publiczne, skwery, są po prostu wszędzie. Punktem szczytowym ich aktywności jest nabrzeże rzeki, gdzie nocują, grają w karty i piją.
Wieczorem wpadliśmy jeszcze do Backspace. Klubo-kawiarnia, z możliwością odpłatnego skorzystania z internetu. Miejsce bardzo podobne do warszawskiej Aurory czy Jadłodajni Filozoficznej. Wczoraj trafiliśmy na koncert kapeli punk-rockowej. Ale kiedy podszedłem do baru kupić piwo, okazało się, że alkohol można pić tylko w wyznaczonej strefie. W trakcie konceru te kilka metrów kwadratowych zapełniło się absurdalnie w stosunku do całej wielkości lokalu.
Jeszcze dziś opuszczamy Portland i kierujemy się w strone Salem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
HMM - faktycznie czasowo macie w plecy i dwa wyjścia.
Albo jechać nadal tym tempem do momentu kiedy Ty i Agata musicie wracać a ostatni wnioskuje, że najbardziej opieszały z uczestników niech ,,karnie" kończy trasę w samotności.
Zapewne zrekompensowałby sobie ten fakt dłuższym pobytem/?/.
Drugi wariant to lekka ścinka z trasy i pominięcie jakiegoś atrakcyjnego fragmentu .
Jednak wariant pierwszy, wydaje się być najbardziej sprawiedliwy.
Skoro ktoś tam zawinił niech ponosi tego konsekwencje.
Swoją drogą cóż to za wyprawa w której partnerzy są wobec siebie tak wrodzy, że aż trzeba się rozdzielać.
Jednak dobrze, że jesteście szczerzy wobec czytelników i nie maskujecie konfliktu.
Tak czy inaczej życzę poprawy atmosfery w zespole i wspólnej SZYBSZEJ kontynuacji wyprawy:))
Pozdrawiam i wiatru w plecy życzę.
Prześlij komentarz