poniedziałek, 15 października 2007

Freddie Mercury, Gospell Mission i czarna msza.


Wieczorem spotkaliśmy się przed Kapitolem w Salem. Dzięki tym paru godzinom separacji atmosfera w naszym zespole nieco się poprawiła.
Postanowiliśmy zajrzeć do YMCA i poznać ceny noclegów. Niestety YMCA w Salem nie oferuje zakwaterowania tylko... karnet na zajęcia sportowe. Recepcjonista podał nam adres Gosspel Mission. Stwierdzil, że to dobre miejsce dla nas i na pewno znajdziemy tam nocleg.

Faktycznie, przed drzwiami stało dużo rowerów. Wcale jednak nie należały do turystów. Trafiliśmy do schroniska dla bezdomnych.

Człowiek ze schroniska przypominał Freddiego Mercury'ego. Spytał "How old are You, Guys?". Odpowiedzieliśmy ze 25. Poprosił o ID. Najpierw usilnie próbował wpisać nas do systemu (nie wiem, chyba chodziło o zarejestrowanie jako bezdomnego), a kiedy wytłumaczyliśmy mu nasze zamiary, w drodze wyjątku, bez rejestracji zaprowadził nas do łazienki. Grzesiek bardzo się ucieszył, ja trochę mniej. Brałem prysznic dzień wcześniej. Jednak wpadłem w instytucjonalną koleinę systemu Gosspel Mission, dostałem ręcznik i mydło niemalże wylądowałem pod prysznicem razem z bezdomnymi.
Po drodze jeszcze człowiek zarządzający myjnią spytał mnie "Do You have a home?" Odpowiedziałem twierdząco, ale podejrzewam że wielu z ludzi tam przychodzących odpowiada tak jak ja. Co niekoniecznie odpowiada rzeczywistości.

Wyszedłem. Grzesiek umyty i pachnący (serio!!!) zjawił się po parunastu minutach.
Być bezdomnym w Salem - bezcenne.

O czarnej mszy, satanistach i noclegu chciał napisać Grzesiek, jemu więc zostawiam tę historię do dokończenia.

Radklif

Brak komentarzy: