niedziela, 4 listopada 2007

Materiału z Masy nie będzie (2)

Mieliśmy szczęście. Był ostatni piątek miesiąca. A my byliśmy w mieście gdzie narodziła się Masa Krytyczna. W bibliotece sprawdziliśmy jeszcze dokładnie miejsce.

Biblioteka w San Francisco to nie za fajne miejsce. Strasznie dużo bezdomnych i odrzuconych. Do tego jeszcze 15-minutowy, nie całkiem dla nas zrozumiały system rezerwacji komputerów. Zwróciliśmy uwagę jednej afroamerykance, że za długo siedzi na necie. Wszystko skończyło się wizytą pani ochroniarz (rowniez murzynki)...

Droga na masę nie była trudna. Ledwo wyszliśmy z Public Library, natknęliśmy się na jadący ulicą strumień rowerzystów. Raczej nie było wątpliwości gdzie i po co zmierzają. Po drodze jeszcze wpadłem kołem w kratkę studzienki (trochę niebezpiecznie, bo tuż przed trolejbusem).

Masa w San Francisco jest inna niż w Warszawie. Ludzie się przebierają, przypinają sobie różne dziwne rzeczy do swoich rowerów, duzo krzyku, tumult i muzyka. A w powietrzu unosi się kojący zapach marihuany. Karnawał i dekadencja. Bardzo punkowy charakter.

Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z jednym z masowiczów, zainteresowanych naszą obecnością. Okazało się że także był podróznikiem, jeździł rowerem po Europie, nawet po Polsce.

Ruszyliśmy parę minut po 18.30. Najpierw wspinanie się po ulicach SF, potem zajebiście długi tunel, w którym można było sobie pokrzyczeć do woli.
W końcu dojechaliśmy do słynnej krętej ulicy z kwietnikami. Parę setek rowerzystów, noc, księżyc nad miastem i zjazd.

Niestety nagrania z masy brak ! Następnego dnia podczas porannego śniadania w McDonaldzie, postanowiłem naładować swoją kamerę. Na tyle nieostrożnie tę czynność wykonałem, że została ukradziona. Prawdopodobnie stało się to, gdy wcinałem moje lody waniliowe, albo apple-pie. Nie potrafię dokładnie oszacować kiedy. Straciłem całe nagranie z Masy. Sam początek imprezy mam na kasecie, którą tuż przed startem schowałem do sakwy.

Jakby to powiedział Forrest Gump. "I to jest wszystko co mam do powiedzenia na ten temat".


Radklif

Brak komentarzy: