poniedziałek, 17 września 2007

Kolejne wiesci z frontu !


Kolejny dzien w NYC - juz calkiem niezle oswoilismy nowa przestrzen.
Wczoraj spalismy w lesie na dalekim Bronxie - ok. 30 km od Manhattanu.
Dzisiaj wyprobowalismy nowa opcje - cala noc jezdzilismy roznymi liniami metra. Mozna sie calkiem niezle wyspac, ale pod dwoma warunkami - trzeba sie cieplo ubrac (pociagi sa ostro klimatyzowane) oraz pod zadnym pozorem nie klasc sie, inaczej jak spod ziemi wyrastaja policjanci i nakazuja... usiasc! Serio!
Samo metro jest niesamowite - ogromna, rozlegla siec poprowadzona glownie tunelami, ale takze na estakadach. Praktycznie wszstkie stacje i tunele sa niesamowicie brudne, panuje tam bardzo wysyka temperartura (najprawdopodobnie wskutek uzywania klimatyzacji w pociagach i braku wentylacji) na torach zalegaja sterty smieci, na scianach widoczne sa zacieki z nieszczelnej kanalizacji, perony niemyte chyba z piedzesiat lat oraz pelno szczurow.
Mimo tych niedogodnosci metro cieszy sie bardzo duza popularnoscia wsrod nowojorczykow :) No i jezdzi cala dobe.
Dzisiaj mielismy tez kolejne zatargi ze strozami prawa ;) Kiedy o 8mej pojawilismy sie w Castle Clinton zeby oswobodzic nasze rowery, zastastalismy je poturbowane (pogiety blotnik), stloczone gdzies w kacie. A gdy odjezdzalismy, zatrzymal nas Ranger ze nowojorskiej sluzby parkowej, twierdzac, ze mamy poczekac na przyjazd policji, ktora wlasnie wezwal. Poczekalismy troche, ale nas wypuscil :) Dziwny ten kraj.
Teraz siedzimy w Burger Kingu, do ktorego dojechalismy super wypasiona sciezka rowerowa wzdluz rzeki Hudson. A o 16tej odjezdzamy Amtrakiem do Chicago.
Grzegorz

Brak komentarzy: