piątek, 23 listopada 2007

DOOWYLLOH

Wow!!

Jesteśmy nad literami Hollywood!!!


I to na rowerach. Jest tutaj stacja przekaźnikowa na szczycie.
Straszna mgła, jest 9 rano. Litery odgrodzone są od drogi siatka więc nie uda się na nie wejść. Wszędzie kamery.

Kurde. Udało się nam!



Zjechaliśmy Mulholland Drive do centrum Hollywood.



Obejrzeliśmy Universal Studio- strasznie kiczowate, parę butików, fast foodów, nic specjalnie ciekawego. Karnet wejściowy do samego studia kosztował ok 20 dol więc odpuściliśmy sobie. Hollywood Blv. też niczym nie zaimponował. Na chodnikach są gwiazdy i nazwiska, ale ogólnie nie ma tam nic ciekawego do oglądania.
A w McDonaldzie na dodatek dochodzi do bójek.

Przeszliśmy się bulwarem, zrobiliśmy parę fotek. I pojechaliśmy na Beverly Hills 90210.



Dylana nie było w domu. Pokręciliśmy sie więc po legendarnej dzielnicy. Palmowe aleje, wielkie żywopłoty szczelnie ukrywąjace luksusowe wille. Powiało trochę splendorem, ale tylko trochę.

Brak komentarzy: