Na Long Beach spędziliśmy dwie noce. Spaliśmy na plaży przy drewnianym chodniku, ludzie chodzili; niektórzy bardzo się nam dziwili. Jakiś pan powiedział że to jest shame spać na plaży. Ale cóż - były dwa dni odpoczynku, a w zasadzie leczenia Grześka choroby.
Miał gorączkę i dziwną wysypkę. Po dwóch dniach ruszyliśmy dalej.
Jechaliśmy wzdłuż autostrady nr 5. Była fajna ścieżka rowerowa przez parę kilometrów, ale w pewnym momencie na naszej drodze stanął poligon. Z powodu braku kasków odmówiono nam przejazdu drogą przez poligon. Nic nie pomógł list od ambasadora - musieliśmy pojechać autostradą.
sobota, 24 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz