czwartek, 22 listopada 2007

Na przyjęciu dla VIP-ów

Pomiędzy Palmdale a Los Angeles stoją góry. Trzeba wdrapać się na parę tys. stóp, a potem zjechać w dół. W zasadzie cały dzień ciężkiej jazdy. Ale przejechaliśmy.

W okolicach napisu Hollywood przydarzyła nam się ciekawa historia.
Probowaliśmy dojechać do liter, a że było już ciemno, postanowiliśmy zbliżyć się jak najbliżej napisu, rozstawić namiot i dopiero rano rzucić na nie okiem.

Górę zaatakowaliśmy od strony Griffith Park. Co prawda wjazd był zakazany po 8 pm. ale w górę jechało dużo samochodów, więc zlekceważyliśmy tabliczkę. Zatrzymał nas dopiero ochroniarz tuż przed Obserwatorium. Zakazał dalszej jazdy. Trwała jakaż impreza dla VIP-ów. Na szczęście dla nas, po drugiej stronie góry ochroniarzem był Chińczyk. Nie kumał za dużo i bez problemu dojechaliśmy do obserwatorium.

Wyglądało nieźle - dużo fajnych samochodów, chłopcy od odbierania pojazdów. Grzesiek z Agatą poszli do obserwatorium. Brakowalo tylko zaproszenia, żeby na własne oczy zobaczyć George'a Clooneya, Brada Pitta, czy jakiegoż sławnego reżysera.

Zmęczeni, ruszyliśmy drogą po zboczu w stronę liter. Paręset metrów za obserwatorium rozstawiliśmy namiot i poszliśmy spać.

- Step out of the tent.
Cóż, nie miałem wyjścia.
- Hello, how are You. I just wake up. - odparłem wychodząc ze śpiwora.

-Show me your hands. Want to see your hands. Do You have any gun?

- No, im clear. - powiedziałem rozsuwając drzwi namiotu.
Pokazałem strażnikowi puste ręce.

Sytuacja zdawała się być poważna. Przed namiotem Agaty stał strażnik parku z ręką na kaburze. Za nami drugi strażnik dzierzył kij w dłoniach. I znów trzeba się było tłumaczyć. Strażnik kazał nam się zwinąć, zajrzał jeszcze do namiotów czy nic podejrzanego nie trzymamy, postał dopóki nie złożymy namiotów i pojechał namierzać kolejnych podejrzanych.

Wykorzystał na nas chyba wszystkie procedury jakich nauczył się w szkole dla strażników parkowych ;-)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu ;-)